top of page

Krwiożercze drzewa polują!


Polują i zabijają!!!

Zupełnie przez przypadek natrafiłem na artykuł, z którego dowiedziałem się, że choć na środkowoeuropejskiej nizinie nie występują ogromniaste pytony, krwiożercze krokodyle, podstępne węże, mordercze skorpiony oraz legiony innych zabójczych plag, to jednak mamy grasujący problem. I ten problem jest poważny nawet bardzo i strasznie. Ten problem to:

Polujące na kierowców drzewa!!!

Żeby nie było, że coś piszę pod wpływem C2H5OH, to tu jest odnośnik do wiekopomnego tekstu, który mną wstrząsnął, zmieszał, dodał dwie śliwki w kompot i przyprawił o drgawki:

http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/news-szokujace-dane-drzewa-naprawde-zabijaja,nId,1433395

I co? Kumacie czaczę, czy trzeba wyjaśnić?

Trzeba jednak wyjaśnić…

Więc wyjaśniam - przeczytajcie uważnie zlinkowany tekst i odpowiedzcie sobie na kilka pytań:

- skoro największym problemem na drogach są piesi [dane z tzw. artykułu – 1.130 pogrzebów], to czy nie oznacza to, że w pierwszej kolejności należy zlikwidować pieszych, tym bardziej, że wycinka tysięcy drzew spowodowana jest tym, że gdzieś przy pomocy drzew wyprawiono zaledwie 51 pogrzebów?

- skoro piesi najczęściej giną i świetlane głąby z ulicy Wiejskiej zdecydowały, że muszą „perypatetycy” nosić odblaski, to może zamiast wycinać – oznaczyć?

Info dodatkowe:

skoro raport NIK-u wskazuje stan dróg jako najczęstszą przyczynę dodatkowej roboty dla księdza i grabarza, to czy to oznacza, że należy zlikwidować drogi? I niech mi ktoś zaraz nie wyskoczy, że w „stanie dróg” ujęte są „krwiożercze drzewa”.

Chciałbym poznać statystykę:

Ile osób rozpieprzyło się na drzewie, bo próbowały uniknąć zderzenia z mijającymi się TIR-ami [to argument jakiegoś debila w komentarzu do tzw. artykułu], albo bo akurat strzeliła im guma i nie była to prezerwatywa [argument z gumą też z komentarza], ile osób rozpieprzyło się bo jechały nawalone jak stodoła a ile wreszcie testowało przyczepność zdartych letnich opon w środku zima stulecia na ostrym łuku wracając z niewątpliwie trzeźwej imprezy w lokalnej remizie by uczcić świeżo zakupioną starą toyotę sklepaną z ursusem?

Rozwala mnie „logika” tekstów jak ten z „Interii”. A jeszcze bardziej rozwala mnie świadomość powszechnej akceptacji dla upośledzenia.

Jak najlepiej zlikwidować problem? Coś tam trzeba wyciąć, ale zawsze na zasadzie, że choć boli brzuch, noga, czy obojczyk, to ponieważ ośrodek bólu jest w mózgu, to trzeba łeb upierdolić [chociaż… z drugiej strony… jakby się kilka łbów upierdoliło, to od razy byłoby fajniej], czyli skoro debile oraz kilku pechowców rozpieprzają się na amen-mać o drzewa, to trzeba wypierdolić w kosmos wszystkie przydrożne drzewa.

A tu przecież wcale nie chodzi o drzewa [ale ich szkoda i ktoś, gdzieś, kiedyś odpowie za tę zbrodnię…]. Tu chodzi o to, że ludzie traktowani są jak debile, imbecyle, czy wręcz idioci[1]. A jeszcze bardziej o to, że ludzie – choć tak są traktowani – godzą się na to. I jeszcze piszą jakieś gówniane teksty…

Qrtzschę - może więc ludzie w swej masie są debilami, imbecylami i idiotami?

To w takim razie po kiego wała się vqrviam?




[1] Stopnie ociężałości umysłowej od najmniejszej do największej, czyli od poziomu polskiego posła do rozdeptanej krewetki


Ostatnie wpisy

SIEGERSWELT

Ad imaginem quippe Dei factus est homo

                                                                                             et

                                                                                            Ad maiorem Dei gloriam

bottom of page