Rosja
- siegersraum
- 19 wrz 2018
- 4 minut(y) czytania

Niedawno w Berlinie [sic!] wieczny, albo wietrzny, minister spraw zagranicznych Rosji, towarzysz Ławrow Sergiej, raczył powiedzieć, że Niemcy i Rosja powinny wspólnie wyremontować europejski dom. W historii tylko raz zdarzyło się, że Niemcy i Rosja wspólnie remontowały europejski dom i po owym remoncie przez siedemdziesiąt lat nie jesteśmy w stanie posprzątać i dopatrzeć się, jak ów wyremontowany dom wygląda. A raczej chlew.
Nieuki, głupcy i ćwierćinteligenci bredzą o „tradycyjnych” związkach Niemiec i Rosji, które zawsze oznaczają dla Europy pożogę, a przynajmniej dla jej środkowo-wschodniej części,.
Jest to typowy przykład trzeciego rodzaju góralskiej prawdy, czyli gównoprawdy, ponieważ:
w historii zdarzyły się tylko dwa strategiczne niemiecko-rosyjsko sojusze: pierwszym było Święte Przymierze, w którym Niemcy nie brały udziału z tego prostego faktu, że nie istniały a drugim pakt Ribbentrop-Mołotow, który dla obu stron był taktycznym odsunięciem w czasie nieuchronnego [mam nadzieję, że Szanowny Czytelnik pojął sarkazm i ironię].
Rosja była, jest i jeszcze długo pozostanie poza tym, co nazywamy „cywilizacja/ kultura/ tradycja europejska/ zachodnioeuropejska”. Była, jest i jeszcze długo pozostanie państwem bandyckim, rządzonym przez bandytów, państwem, któremu obce są prawa człowieka, wolne media, prawo do swobodnej wypowiedzi, etc. państwem przeżartym korupcją i wszechogarniającymi związkami organizacji przestępczych z administracją państwową. Państwem, w którym przeciwnicy polityczni są likwidowani, albo skazywani w pokazowych procesach, w którym dziennikarze opisujący państwowy bandytyzm również są likwidowani.
Podnoszony jest argument, że poprzez związki handlowe można Rosję „cywilizować” a jej marginalizowanie, wykluczanie, ostracyzm i piętnowanie niczemu nie służą poza wspomaganiem utrzymywania bandyckiego reżimu.
Otóż, jeśli Historia uczy czegokolwiek na temat Rosji, to tego, że Rosja rozumie tylko jeden sposób uprawiania polityki – lanie w ryj i patrzenie, czy równo puchnie. Reformy cywilizujące Rosję są możliwe tylko wówczas, gdy wcześniej obiło się jej ryj, patrz:
- reformy Stołypina po przegranej wojnie rosyjsko-japońskiej, i tzw. rewolucji 1905;
- odwilż w stosunkach państwa sowieckiego z Cerkwią po klęskach 1941 i 1942;
- wreszcie zmiany po klęsce w Afganistanie i rozpadzie tzw. obozu socjalistycznego;
Dogadywanie się z Rosją, gdy wcześniej nie obiło się kałmuckiego ryja, jest bezsensem oraz marnowaniem szans, czasu i środków.
Oczywiście, rozumiem, że są zainteresowani – np. przemysł, czy ponadnarodowe korporacje – którzy w dystalnym odcinku przewodu pokarmowego mają „wartości” i gotowi są uskuteczniać geszeft nawet z diabłem, ale warto przypomnieć, co to jest geszeft:
otóż, gdy na interesie korzysta dwóch, to to jest biznes, ale gdy na interesie korzysta tylko jeden, to to jest właśnie geszeft, czyli przekręt.
Jeśli komuś się wydaje, że z Rosją można robić interesy w sposób cywilizowany to jest skończonym matołem, hucpiarzem, ruskim agentem, albo wyzbytym kręgosłupa moralnego gnojkiem [np. były Kanclerz]
W polityce, jak na wojnie, albo w małżeństwie, liczy się generalnie strategia. Oczywiście, może się zdarzyć, że przypadkowe spotkanie z sympatią sprzed lat zakończyło się w motelowych pieleszach i szybko – czyli taktycznie – trzeba coś z tym fantem zrobić by małżonka śladu szminki na kołnierzyku nie znalazła,, może się zdarzyć, że nagle wali się jakiś deal, bo gdzieś-tam jakiś przewrót zaburzył przepływ towaru, usług i kapitału, ale zasadniczo i generalnie trzeba mieć plany strategiczne. Bo bazowanie li tylko na zagrywkach taktycznych ma bardzo krótkie nóżki.
Rosja jest wielkim rynkiem – taki argument się pojawia, gdy wspomina się by jednak przemyśleć sensowność utrzymywania sankcji i stygmatyzowania Rosji, czyli by jednak z nimi skończyć.
Otóż nie. Nie. Po trzykroć nie.
Rosja zaczyna się ocierać o bankructwo. Gigantyczne pieniądze wydawane na zbrojenia, kroplówka krymska, kroplówka czeczeńska, wojna na wschodzie Ukrainy, programy socjalne, etc. – to wszystko, plus niskie ceny surowców, rozniosły rosyjski, imperialny budżet. Dowodem na to jak rynki finansowe oceniają Rosję jest fakt, że po klęsce aukcji obligacji państwowych, Centralny Bank Rosji odstąpił kilka dni temu od ponownej próby ich sprzedaży. Najzwyczajniej w świecie nie było chętnych.
Przeforsowanie ponownego otwarcia się na Rosję odwlecze w czasie nieuchronne, czyli gwałtowną i bolesną, nie tylko dla Rosji, zmianę rządzącej ekipy. Choć, niewątpliwie, zapewni całkiem niezłe zyski kilku koncernom. Problem w tym, że w konsekwencji i na dłuższą metę to my, zwykli podatnicy, za to zapłacimy.
Rosja nie ma wyjścia – jest państwem technologicznie zapóźnionym, zapleczem surowcowym dla Chin, które nie traktują „partnera kałmucko-słowiańskiego” poważnie. Dla Chin Rosja to niewygodny epizod, z którym sobie poradzą za trzy lata, albo trzy pokolenia. Ale sobie poradzą, bo Chiny prowadzą politykę strategiczną i perspektywiczną, obliczoną na pokolenia.
Tak, w naszym interesie jest by Rosja znalazła się wreszcie w strefie wpływów świata zachodniego, ale możliwe jest to dopiero wtedy, gdy zostanie dobrze po ryju wychlastana. Jeśli tego nie zrobimy, to geszefty będą iluzoryczne i krótkotrwałe a na wszystkim wygra najgroźniejszy przeciwnik, czyli Chiny.
Rosja nie ma wyjścia – musi uklęknąć jak carowie Szujscy, musi zmienić się.
Tu mała dygresja – Rosja jest federacją, nawet oficjalna nazwa do Federacja Rosyjska. Problem w tym, że ta Federacja Rosyjska ma podobne do zachodnioeuropejskich problemy – demografia. Rosja nie jest państwem chrześcijańskim, jest państwem mieszanym, w którym dzietność „chrześcijan” jest poniżej poziomu prostego zastępstwa pokoleniowego a dzietność niechrześcijan znacząco wyższa powyżej tego poziomu. W efekcie za dwa, trzy pokolenia Rosja będzie państwem muzułmańskim, jak Niemcy za trzydzieści pięć lat a Francja za dwadzieścia pięć.
Rosja jest eksporterem surowców, ale krąg odbiorców jest stały, zdefiniowany i niezmienny, więc nie ma się czym przejmować – wystarczy zablokować Rosję i się ugotuje, bo Chiny nie kupią wszystkiego a poza tym – jeśli będą wiedziały, że kierunek zachodni jest zamknięty, to ostrzej będą negocjowały [i tu mała uwaga – to oznacza, że istnieje możliwość zawarcia sojuszu taktycznego Europy z Chinami i ważne jest tylko byśmy to my byli ci mądrzejsi].
Dogadywanie się z Rosją dla chwilowych korzyści to idiotyzm i granda. To nie jest kupowanie kota w worku, to kupowanie podpalonego magazynu materiałów wybuchowych.

Comments