top of page

Debata o Niemczech

  • Paweł Sieger
  • 24 paź 2018
  • 3 minut(y) czytania

Zostałem zaproszony do wzięcia udziału w debacie organizowanej przez „Tygodnik Solidarność”.

„Debata o Niemczech” odbędzie się za kilka godzin.

Poniższy tekst zawiera kilka uwag, które chciałbym przedstawić w jej trakcie, ale ponieważ mam pewne obawy, że nie wszystko będzie koszerne, to kreślę tych kilka, czy kilkanaście zdań.

Debata ma mieć trzy części: problemy z praworządnością w Niemczech, problemy z wolnością słowa w Niemczech, stosunki polsko-niemieckie.

Najpierw uwaga zasadnicza – odnoszę wrażenie, że ideą, która leży u podstaw zorganizowania debaty jest „a u was biją murzynów”, czyli organizatorzy albo wiedzą, albo czują, że to co się od kilku lat wyczynia w Polsce niewiele ma wspólnego z praworządnością i ponieważ nie mają żadnych argumentów na obronę – poza wizją Wielkiego Przywódcy – to postanowili zaatakować przeciwnika.

Oczywiście, istnieje możliwość, że w swej ocenie krzywdzę organizatorów, którym przyświecają tylko szczytne zamiary.

Może.

A przy okazji – zapewne zupełnie bezwiednie – organizatorzy unikają zajęcia się problemami naprawdę istotnymi, czyli katastrofą demograficzną i rozkładaniem gospodarki.

Ale – znów – może się mylę,

A teraz do meritum.

Otóż, aby mówić o „problemach z praworządnością”, trzeba najpierw zdefiniować samo pojęcie.

Praworządność, to – ni mniej ni więcej – albo przestrzeganie Prawa, albo działanie w zgodzie z przepisami. A to wcale nie to samo.

„Problem z praworządnością” może oznaczać:

- funkcjonowanie wbrew Prawu

- funkcjonowanie wbrew przepisom.

W obu przypadkach dotyczy to zarówno pojedynczej osoby, jak i instytucji, a szerzej ‘państwa” jako takiego.

W oby przypadkach także pojawia się problem skali wynikający z ludzkich błędów, niedopatrzeń, lekceważenia, głupoty, etc.

Czy „państwo”, w którym zdarza się, że sędzia zachowa się niezgodnie z etyką, złamie prawo, albo policjant skatuje manifestanta ma problemy z praworządnością, czy nie? Zależy od reakcji, w tym przede wszystkim reakcji instytucjonalnych, oceny takich zachowań, czy działań oraz wyciąganych, bądź nie, konsekwencji.

Czy w Niemczech istnieje problem z praworządnością? Nie, choć jest jeden wyjątek – schizofreniczne działania wobec imigrantów.

Czy w Polsce istnieje problem z praworządnością? Tak i to fundamentalny, bo brak praworządności jest zapisany w Konstytucji a dokładnie rzecz ujmując w artykule 2, który stanowi, że:

Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

Oznacza to, że:

- Polska nie jest państwem Prawa

- o sprawiedliwości można zapomnieć.

Natomiast w niemieckiej konstytucji kilkukrotnie użyte jest określenie „rechtsstaatlich”, czyli praworządny [a nie „gesetzlich, co też można tłumaczyć na „praworządny”, ale lepiej tłumaczyć na „przepisowy”], zaś w artykule 28 wyraźnie użyte jest „Rechtsstaat”, czyli „państwo prawa” a nie „Gesetzstaat”, czyli „państwo przepisów (prawa/ prawnych)”, czego odpowiednikiem może być w języku polskim „państwo prawne/ państwo przepisowe”.

Wyjątkiem, który osłabia „nie” w odpowiedzi na pytanie o problem z praworządnością w Niemczech jest schizofreniczny stosunek do problemu uchodźców. Niemcy starają się być tak poprawni politycznie, tak odciąć się i zaznaczać, że skutecznie się odcięli od nazistowskiej przeszłości, że z „nadmierną ostrożnością” podchodzą do problemu imigrantów, którzy robią im z dupy dobrą zmianę. Na szczęście widać światełko w tunelu i na horyzoncie widać zmianę w podejściu.

A więc powtarzam – w Niemczech nie ma problemu z praworządnością.

Podobnie ma się sprawa z odpowiedzią na pytanie, czy w Niemczech jest problem z wolnością słowa. Nie, nie ma, choć jest jeden wyjątek. Wyjątkiem tym jest autocenzura wielu dziennikarzy, którzy nie chcą by ktokolwiek zarzucił, że wciąż w głowach mają pozostałości po nazizmie, więc dla spokoju autocenzurują informacje o wybrykach imigrantów. Ale i tu widać zmianę nastawienia.

Na koniec:

Czy Niemcy mają prawo oceniać to, co się dzieje w Polsce? Tak. Na tej samej zasadzie Polacy mają prawo oceniać to, co dzieje się w Niemczech. Różnica polega na tym, że w Polsce dyskusja o Niemczech przykrywa prawdziwe problemy a w Niemczech jest to jeden z tematów.

Tematu stosunków niemiecko-polskich nie będę teraz rozwijał. Tylko jedno zdanie: Niemców i Polaków więcej łączy niż dzieli a oś Berlin-Warszawa powinna być fundamentem odbudowy kontynentalnej Europy zwracającej się ku swym korzeniom.

A na prawdziwy koniec słów kilka o Adrianie:

Butnym, aroganckim, bezczelnym, niedyplomatycznym, czy wręcz chamskim można być i w polityce, nawet wielkiej polityce światowej, ale do tego potrzebny jest jeden mały szczegół – siła. W przeciwnym wypadku, gdy jest się małym i zależnym od najlżejszych podmuchów na politycznej mapie świata jest się tylko żałosnym prymitywem.


 
 
 

Komentarze


Ostatnie wpisy

SIEGERSWELT

Ad imaginem quippe Dei factus est homo

                                                                                             et

                                                                                            Ad maiorem Dei gloriam

bottom of page