top of page

Ze smartfonem w de..., czyli w obiektywie telefonu

  • Paweł Sieger
  • 21 wrz 2020
  • 3 minut(y) czytania

Wreszcie wiem, jak wygląda czeremcha i topola biała a nawet trociniarka czerwica.

Nie, nie szukałem porady u vooyka googla – samo się znalazło.

Ale zanim do meritum, to małe wyjaśnienie, wyznanie i usprawiedliwienie. Otóż zdaję sobie sprawę, że gatunek homo sapiens dzieli się na dwie, niezbyt kompatybilne, odmiany. Pierwsza urodziła się w sposób naturalny, goła jak święty turecki a druga urodziła się ze smartfonem w… no, ze smartfonem dołączonym w pakiecie, zwanym gratis. Pierwsza wersja homo sapiens – model już przestarzały i słabo rozwojowy – próbuje resztką sił ogarnąć świat, w którym nowy, totalnie rozwojowy model radzi sobie jak ryba w wodzie. I nie łudźmy się – żaden facelifting nie zmieni faktu, że starsza wersja jest skazana na wymarcie.

I dlatego przedstawiciel odmiany odchodzącej w przeszłość czasami odkrywa coś, co dla nowej generacji jest absolutnie „oczywistą oczywistością”. I cieszy się starszy model jak drzewiej murzyn na widok paciorka, albo żona działacza odpowiedniej „siły przewodniej” na wieść o objęciu prezesury w spółce skarbu państwa.

Takoż i mnie przyszło się ucieszyć, gdy okazało się, że posiadam w swym telefonie aplikację, dzięki której możliwe jest dowiedzenie się z czym ma się do czynienia. Odkąd ową aplikację odkryłem każdy spacer z psami to także radość z odkrywania bogactwa przyrody.

Proszę, kierujemy aparat na drzewo i wyskakuje – topola biała. A ja za cholerę nie wiedziałem jak wygląda topola biała. Kolejny krzaczek i jest – czeremcha. Albo inny przykład – siedzimy na tarasie, słonko grzeje, psy i koty delikatnie dokazują i nagle widzimy, że jeden z psów czymś jest niesłychanie zaaferowany. Podkrada się, obwąchuje, kręci łbem próbując z różnych stron przyjrzeć się czemuś. Zainteresowani podchodzimy i widzimy ogromniastą, bardzo ładną, dwubarwną gąsienicę.

Pożyteczna? Szkodnik? Pytania ważne, bo cały czas walczymy z różnymi cholerami, które nam ogród chcą zniszczyć. No, ale od czego odpowiednia aplikacja – po telefon, uruchamiamy, kierujemy na obiekt organiczny i już po sekundzie wynik - trociniarka czerwica.

Cholerna cholera! Osobnik przepoczwarzony nie jest szkodliwy – to największy motyl, jaki u nas występuje a gdy przysiądzie na drzewie, to dzięki umaszczeniu będzie prawie niewidoczny. Ale gąsienica to inna bajka. To cholerny koszmar! Poczytajcie.

Czy aplikacja jest pożyteczna?

W pierwszej chwili odpowiedź wydaje się „oczywiście twierdząca”, ale nie można zapominać, że…

„Że wszystko to by nas zniewolić, szpiegować i kontrolować” – jak powiedziałby zwolennik odpowiedniej teorii.

Ale jego oponent rzekłby, że „to wszystko bzdury a naturalnym elementem rozwoju cywilizacji jest pojawianie się technologii ułatwiających życie; tak było z pługiem, maszyną parową i elektrycznością, tak jest i z cyfryzacją”.

Nie wiem, kto w tym sporze ma rację, ale gdybym musiał wybierać jednoznaczne opowiedzenie się po jednej ze stron, to – „z ostrożności procesowej” oraz pamiętając o „zasadzie ograniczonego zaufania do uczestnika ruchu” – wybrałbym pierwszą opcję. Bezpieczniej.

Ponieważ jeszcze nie muszę dokonywać takiego wyboru, staram się wykorzystywać możliwości dbając równocześnie (jak mi to wychodzi to inna sprawa) by jak najmniej info o mnie wyciekało. Używam StarWalk2, bo ciekawi mnie co się na niebie dzieje, Obiektywa, bo mogę rozpoznawać owady i rośliny, ale nie zainstaluję sobie prywatnej poczty, Mobywatela, czy innych aplikacji, które ewidentnie mogą służyć do szpiegowania. Dzwonię też raczej Signalem, Viberem i Whatsappem.

I pewnie też dlatego należę do odmiany schyłkowej homo sapiens, bo nie odnajduję radości w dzieleniu się ze srylionem ludzi informacjami na temat zrobionej własnoręcznie kiełbasy, kupy dziecka, uściskiem dłoni prezesa, czy jakością pożycia prokreacyjnego. Nowa odmiana nie ma oporów i bezrefleksyjnie oddaje (nawet nie sprzedaje, ale właśnie oddaje) info o swoim życiu. Strumień danych płynie a odpowiednie algorytmy już dbają, by wciągać odpowiednią papkę – i to niezależnie, czy to jest papka kaloryczna, medialna, czy polityczna.

Oczywiście, wyłączenie się ze świata – całkowite – jest bardzo, ale to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe (nawet buddyjscy mnisi w odosobnionych, himalajskich klasztorach korzystają ze smartfonów…). Ale umiar jest wskazany.

Warto więc przyjrzeć się temu i owemu, jednej, czy drugiej aplikacji i zrobić bilans zysków i strat.

Dla mnie na dziś Obiektyw wydaje się raczej pożyteczny niż szkodliwy – choć, może, gdybym miał więcej info, okazałoby się, że błyskawicznie go odinstaluję.

A tak wygląda trociniarka czerwica.





 
 
 

Comments


Ostatnie wpisy

SIEGERSWELT

Ad imaginem quippe Dei factus est homo

                                                                                             et

                                                                                            Ad maiorem Dei gloriam

bottom of page